„Pacific Profiles Volume 1”

|

Recenzja. Autor Mateusz Pytlik

Dzięki uprzejmości Mateusza Pytlika mogę Wam dzisiaj przedstawić jego recenzję. Ponieważ porusza ona bardzo ciekawe tematy, umieszczam ją w dwóch działach czyli “Książki – Lotnictwo Japonii” i “Lotnictwo Japonii” – Jacek Wilczyński.

Autor Michael John Claringbould

Wydawca – Avonmore Books

Rok wydania – 2020

ISBN – 978-0-64-86659-1-5

Stron 104, miękka, lakierowana okładka.

Język – angielski

“24 SENTAI I SOKÓŁ Z KIJEM W… MROWISKU.

Zostałem niedawno szczęśliwym (?) posiadaczem „Pacific Profiles Volume 1”  (autor: Michael John Claringbould), relatywnie świeżego (2020) opracowania skupiającego się na działalności jednostek myśliwskich JAAF na obszarze Nowej Gwinei i archipelagu Salomonów w latach 1942-1944. Praca ta zbiera „do kupy” różne dane z rozproszonych do tej pory źródeł i, jak twierdzi autor, zwalcza mity pojawiające się w opracowaniach o tym trudnym (historycznie i wojskowo) teatrze działań. Jest to zarazem pierwszy tom z serii opracowań liczącej na chwilę obecną 12 zeszytów, skupiającej się na obu stronach konfliktu.

Pierwsze rozdziały przedstawiają zarys aktywności JAAF na opisywanym obszarze, notki techniczne dotyczącym typów wykorzystywanych samolotów, oraz ogólną charakterystykę oznaczeń wykorzystywanych przez jednostki JAAF w rejonie południowo-wschodniego Pacyfiku. Następnie mamy części dedykowane poszczególnym Sentai, zawierające zarys działań operacyjnych, opis oznaczeń, profile barwne oraz liczne zdjęcia. Dodatkowy rozdział tego tomu skupia się na profilach samolotów zdobytych i przywróconych do stanu lotnego przez aliantów.

Moją uwagę przykuł fragment o 24 Sentai, gdzie przedstawiono profil samolotu w kontrowersyjnym “niebieskim” malowaniu (jeden z czterech płatowców takich pojawiających się w książce – inne znajdujemy w rozdziałach o 1, 11 oraz 248 Sentai), popierając go zdjęciem części wydobytej z nowogwinejskiej dżungli w latach 90-tych. Temat jest zapewne znany badaczom drugowojennej historii Japońskiego lotnictwa i debata czy niebieskie samoloty faktycznie istniały czy nie, toczy się od lat. Na łamach naszej grupy 24 Sentai pojawiała się do tej pory prawie jedynie w kontekście myśliwca Ki-27. Ogólnodostępnych źródeł, czy to angielskich czy japońskich, jest niewiele, pozwolę sobie więc, zanim przejdziemy do kłótni o kolory, opisać co wiadomo i co podaje pan Claringbould o operacjach 24 Sentai na Ki-43.

Krótkim wprowadzeniem, 24 Sentai powołano do istnienia w Harbin w Mandżurii, we wrześniu roku 1938, pod dowództwem podpułkownika Kojiro Matsumury. Początkowo formacja miała tylko dwa chuutai, których rdzeń kadrowy stanowili piloci 11 Sentai. Używanym typem myśliwca był wspomniany już Ki-27. Debiut bojowy jednostki nastąpił w czasie walk nad Chałchin-Goł. W niedługim czasie Sentai posiadała doświadczoną kadrę lotników, w tym wielu szczycących się tytułem asa. We wrześniu 1939 roku, zaledwie na 2 tygodnie przed zawieszeniem broni, nowym dowódcą zostaje major Hidemi Yushara, dodane też zostaje trzecie chuutai.

Grupa otrzymała myśliwce Ki-43 (początkowo model I) w kwietniu 1942 roku, operując na obszarze NEI (Palembang na Sumatrze), model II zaczął pojawiać się na jej stanie od lutego 1943 roku. W maju, w związku z pogarszającą się sytuacją na froncie, 2 i 3 chuutai wyruszyły na Nową Gwineę, wspierać walczące tam do tej pory siły JNAF. Ich punktem docelowym były lotniska Dagua i But, na węźle Wewak. 1 chuutai dotarło na miejsce z 10-dniowym przystankiem operacyjnym na  lotnisku Babo. Sentai przewodził w tym okresie podpułkownik Hachio Yokoyama, 40-letni weteran dowodzący 64 Sentai pod Chałchin-Goł.

Działalność grupa rozpoczęła od przechwyceń nalotów bombowych. Pierwsze zgłoszenia, najwyraźniej mocno optymistyczne, zgłoszono 23 maja (sierżant Katsuaki Kira miał strącić jednego B-24 na pewno i drugiego prawdopodobnie w długim starciu w rejonie Madang) oraz 26 maja (sierżant Naoji Men’ya zgłosił aż 4 Liberatory w solowym starciu). Obaj panowie byli weteranami i asami z Mandżurii. Amerykanie przyznają się do straty tylko jednego B-24 w obu nalotach. 2 czerwca grupa osłaniała nalot 16 Ki-48 z 208 Sentai na lotnisko Bulldog, z którego z nieznanych przyczyn do bazy nie powrócił 1 bombowiec. Wyniki nalotu nie były imponujące: 1 ciężko uszkodzona Dakota, 5 osób rannych i kilka kraterów w pasie startowym. Kolejne zgłoszenia zwycięstw pochodzą z 10 czerwca, kiedy podoficer o nazwisku Ogura miał zestrzelić 2 P-38 w rejonie Kainants (zużywając jedynie 32 sztuki amunicji…). Dokładnie miesiąc później przy starcie z lotniska But zderzyły się samoloty podporucznika Chiyoji Saito oraz porucznika Tadashi Kogi z 1 chuutai, zabijając tego drugiego. 20 lipca, podpułkownik Yokoyama poprowadził 24 Hayabusy w towarzystwie 30 myśliwców Ki-61 Hien z 68 i nowoprzybyłej 78 Sentai w osłonie chuutai bombowców Ki-48 z 208 Sentai. Dzień 2 sierpnia zakończył się pechowo. 9 myśliwców z 1 chuutai osłaniało przelot generała Hatazo Adachi, dowódcy 18 Armii, do Lae, jako pasażera w lekkim bombowcu Ki-51 z 83 dokuritsu chuutai. Formację prowadził Yokoyama, z nowomianowanym dowódcą 1 chuutai Motosuke Kashimą jako skrzydłowym. Nieoczekiwane starcie z amerykańskimi myśliwcami P-38, eskortującymi formację B-25 w pobliżu Teliata Point, zakończyło się dla obu śmiercią (choć sam generał Adachi zdołał ocalić życie). 15 sierpnia 12 Ki-43 z 24 Sentai eskortowało 7 Ki-48, ponownie z 208 Sentai, na pierwsze bombardowanie lotniska Tsili Tsili, wykrytego przez japoński zwiad 4 dni wcześniej. Towarzyszyły im 22 Ki-43 z 59 Sentai, prowadzone przez kapitana Shigeo Nango. Nad celem formację przechwyciły amerykańskie myśliwce P-39N eskortujące formację samolotów C-47 Dakota na to samo lotnisko. W wyniku walki stracono wszystkie bombowce i 3 Ki-43.

2 października grupa opuściła rejon operacyjny wraz z 59 Sentai, wracając do Ashiya w listopadzie. Pozostawiła po sobie 11 sprawnych myśliwców, z których 10 trafiło do 68 Sentai w zastępstwie wiecznie psujących się i niszczonych Ki-61, ostatni przydzielony został 13 Sentai. Brak jest dokładnych danych, ale w czasie walk na Nowej Gwinei jednostka straciła przynajmniej 15 pilotów. Na nową Gwineę przybyła w sile 250 ludzi, licząc personel techniczny, wróciło około 220.

W maju 1944 roku 24 Sentai na krótko powróciła na Nową Gwineę, do Sorong. 27 maja, 7 Ki-43 II, prowadzonych przez porucznika Oshimę eskortowało 4 Ki-45 z 5 Sentai w nalocie na siły amerykańskie desantujące się na Biak. Formacja zaatakowała okręty, ale została przechwycona przez myśliwce P-47D z 432 FS. W wyniku starcia zestrzelone zostały wszystkie Ki-45 oraz 4 Ki-43, w tym samolot Oshimy. Już miesiąc później Sentai wycofała się do Wasile na wyspie Halmahera, uszczuplona o 20 osób z personelu. W sierpniu nastąpił kolejny odwrót, do Manado na wyspie Celebes, następnie na Filipiny (Fabrica) i ostatecznie, w grudniu, na Tajwan, gdzie pułk przezbroił się w myśliwce Ki-84 Hayate (informacje za skróconym dziennikiem operacyjnym 24 Sentai)

Rozdział książki poświęcony 24 Sentai zwraca uwagę ciekawym profilem i powiązanym z nim zdjęciem. Profil numer 21 przedstawiony przez autora odzwierciedla samolot zrekonstruowany w oparciu o bliżej nieokreśloną fotografię oraz część płatowca.

Ten niebieski Ki-43-II z 1 Chutai służył w Dagua w połowie 1943 roku i był jednym z pierwszych które tam przybyły. Białe cyfry “84” nie są potwierdzone, gdyż dokładny numer jest niejasny i niemożliwy do odcyfrowania z posiadanego zdjęcia.
Boram, to lotnisko było matecznikiem 24 Sentai w północno-wschodniej Nowej Gwinei (podobnie jak Ki-51 26 Sentai i Dinahów bodaj 74 Samodzielnego Dywizjonu rozpoznawczego). But było “domem” 23 Sentai walczącej na Hayabusa. Niemniej, w skład węzła lotnisk Wewak wchodziły: Wewak, Boram, But i Dagua. Oznacza to, że na danym lotnisku (w zależności od potrzeb i sytuacji) mogły pojawiać się maszyny różnych jednostek węzła. (za Jarosław Jaworski, przypis Jacek Wilczyński)

Numer 84 użyty został wyłącznie jako oznaczenie zastępcze, z uwagi na nieczytelność właściwego numeru na zdjęciu. Co do koloru samolotu… no więc właśnie. Tezę o niebieskiej barwie podparto wspomnianym przeze mnie już zdjęciem statecznika poziomego.

Sam temat niebieskich samolotów w JAAF był szeroko komentowany, biorąc pod uwagę takie czynniki jak degradacja farb celulozowych w klimacie tropikalnym, wiarygodność świadków, czy wreszcie osobiste przekonania dyskutantów. Czy w waszych oczach (i na waszych ekranach) jest to kolor niebieski (i czy tam samo mógł wyglądać 80 lat temu), każdy niech oceni sam.

Moje ogólne wrażenia z lektury opracowania są pozytywne, chociaż nie bez zastrzeżeń. Na pochwałę z całą pewnością zasługuje bogaty materiał zdjęciowy, przystępne opracowanie najważniejszych faktów z działalności operacyjnej opisywanych jednostek, niektórych do tej pory niedostępnych na zachodzie lub, co gorsza, opracowanych w oparciu o nieaktualne i/lub niesprawdzone źródła, a także duża liczba profili dostarczających imponującego źródła projektów dla modelarzy (od 5 do 10 profili samolotów na jednostkę), oparte na materiale zdjęciowy i często podparte zachowanymi dokumentami, takimi jak alianckie raporty techniczne. Dużym plusem jest również uporządkowanie pewnych informacji, jak w próbie usystematyzowania znanych ze zdjęć oznaczeń 68 i 78 Sentai, gdzie autor prezentuje ich ewolucję i teorię tłumaczącą te zmiany.

Powiedzieć jednak też trzeba, że książka ta nie jest pozycją bez wad. Ujawniają się one niestety właśnie kiedy chodzi o teoretycznie najcenniejszą część – profile. Przykładem niech będzie sytuacja, kiedy profil 25 przedstawia samolot jako Ki-43 z późniejszej serii z wydechem skierowanym w tył, podczas gdy zdjęcie źródłowe na sąsiedniej stronie wyraźnie pokazuje wydech wczesnego typu. Identyczny przypadek widzimy w przypadku profilu samolotu Shigeo Nango, dowódcy 59 Sentai. Są to drobne błędy, ale nieco dziwi ich obecność w pozycji, która w założeniu ma się właśnie skupiać na profilach. Drugim przedmiotem krytyki mogą być pewne decyzje artystyczne odnośnie wybranych profili, czy to w przypadku kontrowersyjnych niebieskich malowań czy pewnych ich elementów. Profil 1, na przykład, przedstawia Ki-43 I z 1 Sentai z całkowicie czarną osłoną silnika, co byłoby ciekawym ewenementem na tym typie. Niestety, zdjęcie źródłowe na sąsiedniej stronie ponownie sugeruje, że rzeczywistość była inna niż widziałby ją autor. Należy też zwrócić uwagę, że prezentowany na profilach rozkład plam kamuflażu nierzadko jest fikcyjny. Albo nijak ma się do zdjęć, albo prezentowany jest na stronach płatowców, których zdjęcia nie są znane. Nie można więc na pewno profilom pana Claringboulda wierzyć na słowo jeśli zależy nam na pełnym, osadzonym w faktach odwzorowaniu. Na szczęście większość profili jest poprawna, przynajmniej jeśli chodzi o opisane barwy. Niemniej, jak zaznacza sam autor, kolory użyte w tomie pierwszym są jedynie poglądowe i raczej nie należy dobierać pod nie farb. Nieco szkoda, że autor nie pokusił się, tam gdzie to możliwe, o dokładniejsze odniesienie się do numerów właściwych farb używanych w standardach określonych przez lotnictwo armii Japońskiej. Mając na uwadze powyższe zastrzeżenia, książki z serii Pacific Profiles mogą być przydatne dla modelarzy interesujących się działaniami na Pacyfiku, jeśli tylko znają oni język angielski i są skłonni wyłożyć niemałą kwotę na pojedynczy tom (mówimy o wydatku rzędu 140-170 złotych). Gdyby kolejne tomy podniosły nieco poprzeczkę odnośnie szczegółów profili, seria ta może być naprawdę wartościowym opracowaniem, tom pierwszy na takie określenie jeszcze nie zasługuje. Kolejne książki prezentują między innymi jednostki niemyśliwskie JAAF na obszarze NG i Salomonów, jednostki A6M bazujące na lądzie, jednostki wodnosamolotów JNAF, jednostki armii USA używające myśliwców P-38, P-39/P-400, P-40 i P-47, czy też F4U Corsair marynarki i Marines, ale również tak rzadki temat jak malowania samolotów C-47 Dakota.”

Przykładowa strona z profilami 78 Sentai.

Podobne wpisy